Wysłane przez NK w
Polacy kupowali, kupują i będą kupować mieszkania i domy. Jestem tego zdania na podstawie codziennych rozmów z klientami i podsumowania kolejnego minionego roku. Pytanie, które dziś zadaje niemal każdy, kto zbiera informacje o rynku nieruchomości jest jedynie takie: kupować teraz, czy poczekać, bo będzie jeszcze taniej?
Nabycie mieszkania, nie mówiąc o budowie czy kupnie domu, jest największym i najważniejszym wydatkiem rodziny. Po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat nabywcy mają tak duży wybór ofert. Zdawałoby się, że nic tylko mieć pieniądze i wybierać, ale pieniądze lub zdolność kredytową mają nieliczni. Decyzje o zakupie podejmowane są ostrożne i z reguły odkładane. Klienci uznają, że bezpieczniej jest jednak przeczekać i zamieszkać w lokalu wynajętym. Ta zachowawcza postawa potencjalnych nabywców powoduje obserwowany od pewnego czasu niewielki wzrost cen wynajmu. Muszę jednak przyznać, że niemal każdy najemca inicjuje z pośrednikiem rozmowę na temat przyszłego zakupu nieruchomości na własność. Planów zakupu nie niszczy nawet fakt, że kwota wynajmu 3-pokojowego, 60-metrowego dobrze położonego mieszkania jest niemal dwa razy mniejsza niż rata 25-letniego kredytu na zakup takiego mieszkania. Nikt nie lubi zbyt długo napełniać kieszenie wynajmujących. Każdy chce być u siebie, sam chce urządzać swoje otoczenie. Ciągle tłumnie odwiedzane są sklepy z artykułami wyposażenia wnętrz, nie spadają nakłady pism wnętrzarskich. Wielu starszych stażem właścicieli domów ma dzieci, które próbują się usamodzielnić. Jeśli zakup pierwszego samodzielnego mieszkania trzeba odłożyć, przyszły kredytobiorca powinien podjąć działania, by zbudować jak największy kapitał własny. Popracujmy nad poprawą zdolności kredytowej: zrezygnujmy z kart kredytowych, limitów w koncie, spłaćmy kredyt konsumpcyjny, podejmijmy dodatkowe działania, by maksymalnie zwiększyć zarobki. Prawdopodobnie za kilkanaście miesięcy pozwoli to kupić wymarzoną własną nieruchomość, a obciążenia kredytowe będzie mniejsze.
I jeszcze jedna refleksja po spotkaniach z właścicielami domów w Choszczówce czy Białołęce Dworskiej, którzy zniechęceni długimi, zakorkowanymi dojazdami, brakiem infrastruktury, kłopotami z dowożeniem dzieci do szkół czy na zajęcia, zamierającym życiem towarzyskim podjęli decyzję o powrocie do miasta. Koniecznie w tych zmianach planów życiowych trzeba uwzględnić, że na kupca domu trzeba dziś czekać ponad rok, a jeśli rozbudziliśmy w sobie niewspółmierne do nakładów nadmierne zyski, to znacznie dłużej.