Pozwolenie na budowę – formalnie niepotrzebne

Inwestorzy planujący budowę domu jednorodzinnego będą ją prawdopodobnie mogli zacząć szybciej. Sejm uchwalił niedawno nowelizację prawa budowlanego. Jeśli Senat nie zgłosi poprawek, a Prezydent nie będzie zwlekał z podpisaniem, to nowe przepisy wejdą w życie po trzech miesiącach od publikacji w Dzienniku Ustaw. Na zmianach na pewno nie skorzystają ci, którzy chcieliby zacząć budowę wczesną wiosną tego roku. Czy maja czego żałować?

Ustawa znosi wymóg uzyskiwania pozwolenia na budowę domów jednorodzinnych, których obszar oddziaływania mieści się w całości na działkach, na których zostały zaprojektowane. Chodzi tu głównie o odległości od granic działki. Jeśli są one zgodne z wymogami obowiązujących w tym zakresie przepisów, w takim przypadku wystarczy zgłosić Prezydentowi m.st. Warszawy planowaną budowę. Do zgłoszenia musi być dołączony projekt budowlany, uwzględniający wskazania planu miejscowego lub ustalenia decyzji o warunkach zabudowy. Urząd miałby 30 dni na sprzeciw lub decyzję, że potrzebne jest pozwolenie na budowę. Brak reakcji oznaczałby milczącą zgodę na rozpoczęcie budowy.

Wszystko brzmi obiecująco, ale ... Dla inwestora obojętna jest forma administracyjna: pozwolenie czy zgłoszenie, nieobojętna jest natomiast formalna strona projektu. I tak, obszerną zarówno w przypadku pozwolenia, jak i zgłoszenia dokumentację trzeba starannie przygotować, choć pewną ulgę dla inwestorów stanowić będzie fakt, że ustawa znosi obowiązek dołączenia do projektu budowlanego oświadczeń o zapewnieniu dostaw energii, wody, ciepła, gazu, jak również zbędne będzie oświadczenie zarządcy drogi o możliwości połączenia działki inwestora z drogą publiczną (za wyjątkiem dróg wojewódzkich i krajowych).

Czy aby nie jest tak, że można tu posłużyć się porzekadłem: zamienił stryjek siekierkę na kijek? Wydaje się, że w praktyce to rozwiązanie pogarsza sytuację wielu inwestorów, a w żaden sposób nie rozwiązuje problemów tych właścicieli działek, które nie są objęte planem miejscowym lub nie jest możliwe uzyskanie dla nich decyzji o warunkach zabudowy (np. działki leśne).

Dziś ci, którzy dysponują działką z planem lub wytrzymali wielomiesięczny czas oczekiwania na warunki zabudowy, złożyli kompletny wniosek o wydanie pozwolenia na budowę, mogą je uzyskać w krótkim czasie, a według znowelizowanych przepisów będą musieli czekać miesiąc. Jest też bardzo możliwe, że urzędnik mając 30-dniowy termin na zapoznanie się z dokumentacją, będzie odrzucać zgłoszenia już na wstępie, wyznaczając nierealne terminy na uzupełnienie dokumentacji.

Trzeba pamiętać, że dziś niezadowoleni sąsiedzi są uprawnieni do zaskarżenia decyzji o pozwoleniu na budowę. Zdarza się, że nawet bezzasadne wątpliwości sąsiadów powodują, że mija wiele miesięcy, zanim na plac budowy wejdzie ekipa budowlana. Po zmianach, w wypadku zgłoszenia, nie będzie czego zaskarżać. Nie oznacza to jednak, że sąsiedzi pozostaną bez ochrony. Ciężar odpowiedzialności za prawidłowe przygotowanie inwestycji przenosi się w znacznym stopniu z urzędnika na projektanta. To architekt na podstawie aktualnych przepisów będzie musiał wykazać, że dana inwestycja nie wykracza poza obręb działki. Projekt, który inwestor dostarczy urzędowi będzie oczywiście ostemplowany, by komuś nie przyszło do głowy samowolne dokonywanie przeróbek. Informacja o zgłoszeniu budowy będzie ujawniona w internecie na stronach Biuletynu Informacji Publicznej. Gdyby urzędnik przeoczył niezgodność projektu z planem lub ustaleniami decyzji, to już na etapie budowy będzie można zgłosić zastrzeżenia do nadzoru budowlanego. Jeśli stwierdzi on samowolę może nakazać rozbiórkę lub wysoką opłatę legalizacyjną. Można więc powiedzieć, że zmieniona ustawa przerzuca częściowo monitorowanie inwestycji z urzędników na sąsiadów.

Nina Kuczyńska